poniedziałek, 26 maja 2008

Ubuntu i moje boje z nim.

Ostatnio postanowiłem obok windy zainstalować sobie na laptopie linuksa innego niż posiadana wcześniej Mandriva 2007.0 Free. Mój wybór padł na MDV2008.1 Free.
Jednak okazało się, że w przeciwieństwie do wcześniejszej wersji obecna nie posiada możliwości wykonania dyskietki rozruchowej. Ponieważ był to dla mnie dość spory problem jako, że na swoim lapku nie mogę bootować z płytek. Jednak receptą na to okazał sie program Smart Boot Menager:). Tak więc zainstalowałem sobie Mandarynkę i... stwierdziłem, że trzeba wypróbować inne rozwiązania:)
Jako, że już mogłem sobie dowolnie odpalać z płytki lapiego mój wybór padł na Ubuntu 8.04.
Sama instalacja przebiegła bezproblemowo (bo partycje miałem po Mandarynie) szok przyszedł dopiero potem. Otóż mimo tego, że wybrałem podczas instalacji język polski, miałem dziwny miks - to znaczy część miałem po naszemu a część po angielsku. Taki polglisz rzec można:) Na szczęście, gdy tylko zaktualizowałem system, już prawie wszystko było ok:)
Świadomie piszę prawie, bo były drobne problemy z Network Menagerem oraz z OgnistymLiskiem:)
Ponieważ wywaliłem NM a na jego miejsce dałem Wicd (jest w/g mnie o wiele lepszy) pozostał problem liska. Nie wiem, co za sprytny człowiek wpadł na to, żeby dać go w wersji 3.05beta gdy wesja stabilna dwójki jest o niebo lepsza. Jednak pomimo odinstalowania trójki zainstalowana dwójka była po angielsku. Tutaj pomocne okazało się forum - wystarczyło skasować dwa pliki - okazało się, że nie tylko ja wolę stabilną wersję.
Gdy powyższe rozwiązałem, nadszedł czas sobie coś obejrzeć. I udało się. Rmvb, avi, napiski - wszystko działa bezproblemowo. Uczciwie przyznaję, że dvd nie sprawdzałem.
Z poletka growego - Bitwa o Wesnoth działa obecnie bez muzyki, ale następna aktualizacja to naprawi a Frozen Bubble działa lepiej niż na Mandarynce:)
A z gierek windowsowych odpaliłem tylko Metin2 - odpalił się bezproblemowo dzięki Wine.
Z innych spraw - napędy montują się jednym kliknięciem (a na ntfs można robić w końcu to samo co Windzie), bezproblemowo działają Openoffice, Thunderbird, Kadu, TleenX i Skype.
Jeśli chodzi o moje uwagi - system dobry do domu, jeśli chodzi o prace biurowe.
Ale nie tylko - po prostu do reszty trzeba mieć łącze, aby móc sobie ściągnąć jakieś gierki, kodeki lub inne duperdele.
Ale czego można spodziewać sie od systemu na jednej płytce, którego na dobrą sprawę nie trzeba nawet instalować:) Wszak do windy też trzeba sobie dociągnąć choćby kodeki.
Tak więc mogę polecić go z czystym sumieniem każdemu.

poniedziałek, 12 maja 2008

Premier i jego "marysia"

Po powrocie z Wawki, gdzie delektowałem się wyborny trunkami (Grudziądzkie Dobre Piwo - to jest to) w dobrym towarzystwie nie miałem za bardzo o czym pisać.

Temat jednak pojawił się sam...
"Nasz" obecnie "panujący" premier naszego wspaniałego kraju przyznał ostatnio w jakimś wywiadzie, że w młodości popalał "maryśkę". Jego sprawa...
Nie rozumiem tylko szumu jaki się podniósł wokół tej sprawy.
Trawkę za komuny każdy mógł sobie legalnie palić kiedy i ile chciał - nie było to zabronione. To tak, jakbym ja powiedział, że piję wino (lub piwo) które sam wypędziłem lub otrzymałem od kogoś.
Póki coś nie jest zabronione - jest dozwolone.
Inaczej tę sytuację oceniałbym, gdyby Pan Donald T. przyznał, że trawkę popalał sobie "na rozluźnienie" kilka minut przed wywiadem. Wtedy jako osoba łamiąca obowiązujące w Rzeczypospolitej prawo powinien zostać pociągnięty przykładnie do odpowiedzialności:)

A jednym z absurdów w naszym piknym kraju jest to, że nasiona można sobie legalnie nabyć, natomiast uprawa jest już nielegalna.